Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wowa113 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 31057.98 kilometrów w tym 6618.24 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wowa113.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter by Stats4U Show Stats for this Counter
  • DST 122.75km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:08
  • VAVG 20.01km/h
  • VMAX 33.12km/h
  • HRmax 168 ( 95%)
  • HRavg 116 ( 65%)
  • Kalorie 3864kcal
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żuławy ride

Środa, 14 sierpnia 2024 · dodano: 04.11.2024 | Komentarze 4

Żuławy Wiślane. Mocno turystycznie. Nowe, inne, nie mniej ciekawe.  Domy podcieniowe, wiatraki, świetny most w Tczewie oraz sporo klimatów sakralnych różnych wyznań. Atrakcjami obdzielić można niejedną wyprawę.

Ze Stegny ruszam trasą R10 w kierunku Mikoszewa

gdzie odbijam na WTR po prawobrzeżnym wale Wisły
Po kilku kilometrach DDR-ka się kończy i zjeżdżam na pierwsze atrakcje typowe dla Żuław

Wiatrak koźlak w Drewnicy. Widoczne ślady renowacji, wygląda jednak jakby  zostawił ktoś tą renowację z dnia na dzień i zapomniał o wiatraku.

Wiatrak w Drewnicy
I za chwilę Żuławki. Wieś o długiej historii, założona przez Zakon Krzyżacki. Główne zabytki czyli domy podcieniowe z przełomu XVII/XIX w. to jednak pamiątka po Mennoitach  sprowadzonych tu w XVI w. przez ówczesnego dzierżawcę wsi. 
Dom podcieniowy w Żuławkach.

Dom podcieniowy w Żuławkach

Zdobienia domów podcieniowych

Dom podcieniowy w Żuławkach.  Za Żuławkami przeskakuję przez most na dawnej DK7 na lewy brzeg Wisły i znowu fajną DDR-ką po wałach ciągnę do Steblewa





Ruiny kuszą, zresztą na wprost to ledwo wydeptana ścieżka na wale a wolę dzisiaj drogami.



Jedno z niewielu żuławskich jeziorek.
I Steblewo. Domu podcieniowego oczywiście nie pomijam. 

Ale to ruiny robią większe wrażenie, w sumie nie dziwne, był to największy gotycki kościół  na Żuławach. 

Ruiny kościoła z przełomu XIV/XV w. Początkowo katolicki, od 1584r ewangelicki, spalony prawdopodobnie przez armię radziecką w 1945r.  



I teraz już do Tczewa. Zwiedzanie jako takie odpuściłem chociaż kilka fajnych miejscówek by się znalazło. Ogarnięty tylko wiatrak

 i fajny mural na starówce.



I na bulwary nad Wisłą. Pozycja obowiązkowa- most z 1857r.  Początkowo kolejowy, później, po wybudowaniu obok drugiego mostu kolejowego przebudowany na drogowy. W ówczesnych czasach  najdłuższy most  w Europie. Niewiele już zostało z oryginału - ledwo 4 wieżyczki z 14 i 3 przęsła z 6. Srogo pokiereszowany na początku II wojny przez polskich saperów, po wojnie  ruch docelowo przywrócono dopiero pod koniec lat 50 jednak nie odbudowano go w oryginale.  Z uwagi na zły stan techniczny  zamknięty ponownie  dla ruchu w 2000r. Od 2015 r. w remoncie który przerwano w 2019r., gdy konserwator stwierdził, że częściowo zdemontowane i pocięte  przęsła kratownicowe  przekazane przez brytyjczyków do obudowy mostu po wojnie też są   "białymi krukami" w skali Europy. I, pomimo jakiegoś tam konsensusu w sprawie owych przęseł, taki stan trwa do dzisiaj. A po moście jeździć się nie da. Kilka fotek więc od strony Tczewa.








I na dłuższą chwilę parkuję w "Panoramie" z widokiem na most. Mając w pamięci smak janowieckiego tagliatelle z krewetkami z zakopiańskiej eskapady i pomny raciborskich podgrzybkowych rewolucji zamawiam krewetki.

Niestety,   smak nie został na języku jak tego z "Czarnej Damy". Ale przynajmniej nic nie zalegało w żołądku.
Jeszcze kawusia i dalej w drogę. Za kilka kilometrów przejeżdżam przez Wisłę. Fota mostu z mostu 4,5km dalej.

I mknę do Lisewa Malborskiego na drugi przyczółek.

Z wałów Wisły fajny widok na Tczew.

i most od drugiej strony.

Niestety zamknięte na cztery spusty. Chociaż wujek google o tym nie wie i nieco tym zirytował parę  niemieckich rowerowych globtroterów ostro szukających  przejścia.


Tczewskie mosty.

Czas w drogę.  W Lisewie Malborskim rzucam jeszcze okiem na średniowieczny kościół z 1350r

i pomykam lokalnymi asfaltami przez żuławskie wioski.

Mijam Boręty ze skromnym kościółkiem i ruinami kościoła ewangelickiego.



i Palczewo ze swoim  holendrem.



W Nowej Cerkwi kolejny dom podcieniowy

i zaraz za wioską wskakuję na ddr-kę w śladzie dawnej kolei wąskotorowej linii Nowy Dwór Gdański- Lichnowy. Jak widać tu też postarano się o pokolejowe pamiątki. Plusik.
W Ostaszewie wstępuję na jeszcze jedne ruiny kościoła  a szlak kolejowy opuszczam w Jezierniku. I tu żałuję, że nie pociągnąłem tą trasą bo na "niby" skrócie wpakowałem się w jakąś gruntową rozjechaną  drogę wśród zaoranych pól i dobrych kilka kilometrów musiałem się turlać z prędkością pieszego. Dotaczam się w końcu do głównej drogi na Nowy Dwór. Od razu w oczy rzuca się kolejny gotycki kościółek. Jak doczytałem również z 1350r.

Krótka wizyta w sklepie na uzupełnienie płynów i obrzeżami Nowego Dworu Gdańskiego na R10 wzdłuż rzeki Tugi. Klimat diametralnie inny ale rewelacyjny odcinek. I tak jakby  pomorscy projektanci zapomnieli o barierkach bo ani na wałach ani tutaj  takowych nie kojarzę.

R10 na rzeką Tugą (albo Tują  - różne nazwy na mapach)
W Żelichowie mijam pozostałości po cmentarzu mennoickim - ledwo kilka przewróconych stelli i ślady po nagrobkach. Za chwilę w  Żelichowie-Cyganku cerkiew grekokatolicka jakoś zupełnie do cerkwi niepodobna, przynajmniej z zewnątrz.
kawałeczek jeszcze nad rzeką
i do Małego Holendra.

Można tu zjeść kilka regionalnych potraw a i uraczyć się rakami też można. (P.S. babka ziemniaczana mi nie smakowała). Ale przede wszystkim zajrzeć do wnętrza domu podcieniowego.
Obok domu podcieniowego  zabytkowy cmentarz mennonicko-luterański zwany cmentarzem 11 wsi, założony w 1639 roku.

Obecnie utworzone jest tu również lapidarium z płyt nagrobnych przeniesionych z wspomnianego  cmentarza w Żelichowie. Wracam nad Tugę. Świetny klimat na spokojne, popołudniowe kręcenie.



Raz po jednej, raz po drugiej



I tak do Tujska. Później nieciekawy kawałek nad Szkarpawą do Rybiny  i  DW do Stegny. Za dużo jak na jeden dzień.
Na koniec jeszcze mały spektakl z wieczornego spaceru na plażę. Chyba za to lubię morze.








Komentarze
wowa113
| 08:30 piątek, 8 listopada 2024 | linkuj Kolzwer205 dzięki, fajny jest, ciekawe czy go tylko wyremontują czy jakieś elementy będą odbudowane na wzór oryginału. A Żuławy ogólnie bardzo ciekawe :)
Kolzwer205
| 13:42 wtorek, 5 listopada 2024 | linkuj Bardzo ciekawy wpis i przednia fotorelacja!

Mnie zawsze podobał się ten tczewski most, oglądałem go kilka razy, jednak zawsze tylko z okna pociągu.

Domy podcieniowe i ich detale też warte uwagi, a na koniec miły nadmorski klimat o zachodzie :)
wowa113
| 12:19 wtorek, 5 listopada 2024 | linkuj Dzięki, ogólnie w ciągu dnia tłumy a wieczorkiem zapewne relaksują się przy grillach a nie łażą po plaży.
Heh, szkoła przeżycia na dekawce powiadasz. Ważne, że egzamin zdany. Teraz jest lepiej, przez most i kawałek w stronę Malborka ddr-ka. Jak daleko - nie wiem bo odbijałem pierwszą w lewo. A co do Malborka to się zgodzę, oprócz zamku niewiele więcej do zwiedzania.
Lapec
| 08:31 wtorek, 5 listopada 2024 | linkuj Zacna relacja :). Ostanie fotki mega, i jak na sierpień to pustawo. Plusik ;)

Z Tczewa też kiedyś startowałem na Stegnę. Rowerowo mega niemiło wspominam odcinek Tczew - Malbork. Znaczy w sumie to miło wspominam ... bo nie zostałem plackiem ze szprychami w tyłku na jezdni ;)

PS: nawet w sumie znalazłem :)
Nieczynny most obecny ;]
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sciuz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]