Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wowa113 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 32452.97 kilometrów w tym 7059.74 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wowa113.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter by Stats4U Show Stats for this Counter
Wpisy archiwalne w kategorii

historycznie

Dystans całkowity:14563.18 km (w terenie 2724.71 km; 18.71%)
Czas w ruchu:779:55
Średnia prędkość:18.67 km/h
Maksymalna prędkość:61.92 km/h
Suma podjazdów:93242 m
Maks. tętno maksymalne:217 (123 %)
Maks. tętno średnie:129 (73 %)
Suma kalorii:454798 kcal
Liczba aktywności:208
Średnio na aktywność:70.02 km i 3h 44m
Więcej statystyk
  • DST 48.33km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 18.35km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • HRmax 163 ( 92%)
  • HRavg 95 ( 53%)
  • Kalorie 1038kcal
  • Podjazdy 279m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasteczko Śląskie

Środa, 21 maja 2025 · dodano: 22.05.2025 | Komentarze 8

Tym razem bez zbędnej zwłoki. Szczypiorizka podrzuciła temat więc pojechałem do Miasteczka zobaczyć stację wąskotorówki.
Chwile zamarudziłem nad zalewem Nakło-Chechło.



Nie widziałem nawet, że wzdłuż zachodniego brzegu zalewu zrobili taką fajną szutrówkę.
I do Miasteczka. W sumie stacja  wygląda... normalnie, mogli coś tam postarzyć, jakaś retro kosteczka i wiaty żeby klimat był,  wagonik zabytkowy postawić (chociaż z boku kawałek torów jest to może i  przywiozą). Z drugiej strony patrząc szacun bo i tak  kupę kasy wydali  na ledwo  kilka weekendowych kursów.

Akcencik historyczny w sumie tylko taki.


W Miasteczku wpadłem jeszcze pod kościół

I na cmentarz żydowski. Coś tam miało być uporządkowane ale ogólnie to tylko trawa wykoszona a reszta jak było tak jest. No może oprócz trzech grobów wysypanych grysem.



Następnie pojechałem odnaleźć groby żołnierzy niemieckich w świerklanieckich lasach  które które wisiały w folderze "do odnalezienia" już dobrych kilka lat. Grobów nie znalazłem, zostały tylko  placki ziemi, no chyba że miałem złe namiary (aczkolwiek o ile pamiętam wprowadzałem je ze współrzędnych.). Dwie miejscówki odwiedziłem, z dwóch  zrezygnowałem. Ale za to fajne leśne klimaty na nieco mniej uczęszczanych leśnych duktach.





Siadłem dzisiaj chwilę na neta bo coś te groby nie dawały mi spokoju. I w sumie pierwsze trafienie - groby zostały ekshumowane w 2022r a szczątki ciał przeniesione na cmentarz żołnierzy niemieckich do Siemianowic.
https://tvs.pl/informacje/spoczna-na-scmentarzu-wojennym-mowa-o-cialach-niemieckich-zolnierzy-z-nadlesnictwa-swierklaniec/


  • DST 78.29km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 18.94km/h
  • VMAX 40.32km/h
  • HRmax 153 ( 86%)
  • HRavg 90 ( 51%)
  • Kalorie 1318kcal
  • Podjazdy 610m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na rzepaki

Niedziela, 27 kwietnia 2025 · dodano: 07.05.2025 | Komentarze 10

Na rzepaki



Najpierw asfaltami, w okolicach Wojski wpadam na polne drogi. Kilka fotek od razu.





I kierunek Błażejowice.


W Błażejowicach żółto



Taka historyczna już dygresja


Teraz to już produkcja ruin

Dwór odnowiony ale dziedzic nie mieszka

I przez Wiśnicze w kierunku Toszka

Wapiennik na Kamiennej Górze


Widok w kierunku Kotliszowic


Zamek w Toszku z okolic Kamiennej Góry

No i odwróciłem się pod wiatr. Dałem sobie spokój z polnymi drogami chociaż plan był śladem wczesnowiosennej wycieczki przez Kopacz. Głównie asfaltami, chowając się częściowo po wioskach wracam do domu.
Kościół w Zacharzowicach

Młyn w Zbrosławicach

Kategoria 50 plus, historycznie


  • DST 34.56km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 16.72km/h
  • VMAX 34.56km/h
  • HRmax 141 ( 80%)
  • HRavg 82 ( 46%)
  • Kalorie 653kcal
  • Podjazdy 264m
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieśpiesznie po okolicy

Wtorek, 8 kwietnia 2025 · dodano: 10.04.2025 | Komentarze 7

Znaleźć w lesie coś, co pojawiło się na mapie jako sztolnia. I pokręcić się po okolicy nie to, że nieznanymi ale mniej uczęszczanymi przeze mnie drogami.
Na terenie dawnej kopalni kruszców "Planeta" niewielki leśny stawik a właściwie to już wysychające bajoro.

Staw Ritaj
W Reptach odnaleziony obiekt z mapy.


Wygląda na to, że dość stary

ale sztolnią to on raczej nie jest, wygląda raczej na podziemny zbiornik wodociągowy

Popytam na  "Eksploratorach", może ktoś coś wie.
Poniżej kolejne leśne stawy.

Dalej to już zupełny spontan.


Widok na Ptakowice
I do Górnik

Górniki
W Górnikach sikawka konna



i przez las Wieszgór do Wieszowy.

Zamek w Wieszowie


Wiosna 


Z widokiem na folwark


i kolejne stawy

 obok dworca Wieszowa

i śladem dawnej linii kolejowej do zabrzańskich Grzybowic


Tu rundka po Geoparku i na chatę.


  • DST 46.78km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 19.09km/h
  • VMAX 38.88km/h
  • HRmax 166 ( 94%)
  • HRavg 99 ( 56%)
  • Kalorie 1052kcal
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie Dorotka

Niedziela, 16 marca 2025 · dodano: 20.03.2025 | Komentarze 8

Zabrakło czasu na Dorotkę. Ale tak to jest jak się wybiera jak sójka za morze. Skończyłem więc na cementowni Grodziec

Po drodze pamiątka po kopalnia Radzionków. Chyba coś tu dodali bo jakoś nie kojarzę...



Miałem nie jechać wałami Brynicy ale jakoś nigdy nie mogę sobie odmówić.

Wieża ciśnień jeszcze



I ruiny cementowni




Powrót na szybko, po raz pierwszy zdarzyło mi się wrócić o umówionej godzinie. Co do minuty.
Kategoria historycznie


  • DST 46.77km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 18.71km/h
  • VMAX 41.04km/h
  • HRmax 168 ( 95%)
  • HRavg 101 ( 57%)
  • Kalorie 1157kcal
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieże ciśnień

Niedziela, 2 marca 2025 · dodano: 08.03.2025 | Komentarze 6

Dzisiaj Ruda Sląska, Świętochłowice, Chorzów.
Pierwsza na Chebziu, kolejowa

Kolejna w Nowym Bytomiu, wodociągowa

I kolejna kolejowa w Kochłowicach. Ta niestety w stanie agonalnym. Odchylenie od pionu tez już niezłe złapała.



I to tyle z Rudzkich. Kolejna chorzowska na terenie Huty Batory.

I świętochłowicka, jedyna z ośmiu która została.


Kolejna ponownie w Chorzowie. Ładnie odrestaurowana wieża szpitala

Pełni również rolę kmina kotłowni podobnie jak ta z zabrzańskiego szpitala.

i ostatnia w Chorzowie - nieistniejącej już huty Kościuszko.

Podjechałem jeszcze na Azoty w Chorzowie Starym ale wieży nie znalazłem. Nie doczytałem, że w 2019r. została wyburzona.
Powrót przez Żabie Doły i do Rozbarku taka niespodzianka :(

Dobrze że jest alternatywna ścieżka przez las bo nie chciało mi się wracać przez Łagiewniki.


  • DST 60.63km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 43.92km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 174 ( 98%)
  • HRavg 117 ( 66%)
  • Kalorie 1729kcal
  • Podjazdy 443m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiejskie klimaty

Niedziela, 2 lutego 2025 · dodano: 05.02.2025 | Komentarze 2

Miało być asfaltowo ale skusiłem się na pokluczenie trochę po wioskach i  zjechanie na krótkie odcinki szutrowe. Całkiem spoko, można śmigać.
Fajna dróżka z Kopienicy do Jasionej, jakoś nigdy wcześniej nie miałem okazji.

Wcześniej jednak przetoczyłem się przez Łubie Dolne i pozostałości folwarku i pegeeru

Obok leciwa lipa z kapliczką

W Łubiu Pałac Baildonów, oczywiście zza ogrodzenia, dostępu brak.

W przypałacowym parku jakaś altanka albo kaplica. Mimo, że przejeżdżałem tędy kilka razy nie rzuciła się wcześniej w oczy.

i budynek niepasujący do obecnej zabudowy wsi. Coś   à la stara gospoda. Nic jednak na ten temat ani w necie ani na starych mapach. Ale pro forma fotka pstryknięta. Edit: eh te przeczucia. W ślad za fotopolska.pl   "Gluch's  Gasthaus u. Colonialwarenhandlung"  i zdecydowanie w 1911r. miał się o niebo lepiej. https://fotopolska.eu/289340,obiekt.html?map_z=18&f=2138350-foto
Z Kopienicy do Jasionej. Trzeba się tu będzie wybrać "na rzepaki", będzie bardziej malowniczo.

Po drodze pozostałości folwarku Kopacz. Założenie datowane na początek XIXw. i najstarsze ruinki na takie wyglądają.

Spichlerz czy też obora to raczej zdecydowanie nowsze czasy.

I tyle, powrót oklepanymi już do bólu drogami.
Kategoria 50 plus, historycznie


  • DST 122.75km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:08
  • VAVG 20.01km/h
  • VMAX 33.12km/h
  • HRmax 168 ( 95%)
  • HRavg 116 ( 65%)
  • Kalorie 3864kcal
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żuławy ride

Środa, 14 sierpnia 2024 · dodano: 04.11.2024 | Komentarze 4

Żuławy. Mocno turystycznie. Nowe, inne, nie mniej ciekawe.  Domy podcieniowe, wiatraki, świetny most w Tczewie oraz sporo klimatów sakralnych różnych wyznań. Atrakcjami obdzielić można niejedną wyprawę.

Ze Stegny ruszam trasą R10 w kierunku Mikoszewa

gdzie odbijam na WTR po prawobrzeżnym wale Wisły
Po kilku kilometrach DDR-ka się kończy i zjeżdżam na pierwsze atrakcje typowe dla Żuław

Wiatrak koźlak w Drewnicy. Widoczne ślady renowacji, wygląda jednak jakby  zostawił ktoś tą renowację z dnia na dzień i zapomniał o wiatraku.

Wiatrak w Drewnicy
I za chwilę Żuławki. Wieś o długiej historii, założona przez Zakon Krzyżacki. Główne zabytki czyli domy podcieniowe z przełomu XVII/XIX w. to jednak pamiątka po Mennoitach  sprowadzonych tu w XVI w. przez ówczesnego dzierżawcę wsi. 
Dom podcieniowy w Żuławkach.

Dom podcieniowy w Żuławkach

Zdobienia domów podcieniowych

Dom podcieniowy w Żuławkach.  Za Żuławkami przeskakuję przez most na dawnej DK7 na lewy brzeg Wisły i znowu fajną DDR-ką po wałach ciągnę do Steblewa





Ruiny kuszą, zresztą na wprost to ledwo wydeptana ścieżka na wale a wolę dzisiaj drogami.



Jedno z niewielu żuławskich jeziorek.
I Steblewo. Domu podcieniowego oczywiście nie pomijam. 

Ale to ruiny robią większe wrażenie, w sumie nie dziwne, był to największy gotycki kościół  na Żuławach. 

Ruiny kościoła z przełomu XIV/XV w. Początkowo katolicki, od 1584r ewangelicki, spalony prawdopodobnie przez armię radziecką w 1945r.  



I teraz już do Tczewa. Zwiedzanie jako takie odpuściłem chociaż kilka fajnych miejscówek by się znalazło. Ogarnięty tylko wiatrak

 i fajny mural na starówce.



I na bulwary nad Wisłą. Pozycja obowiązkowa- most z 1857r.  Początkowo kolejowy, później, po wybudowaniu obok drugiego mostu kolejowego przebudowany na drogowy. W ówczesnych czasach  najdłuższy most  w Europie. Niewiele już zostało z oryginału - ledwo 4 wieżyczki z 14 i 3 przęsła z 6. Srogo pokiereszowany na początku II wojny przez polskich saperów, po wojnie  ruch docelowo przywrócono dopiero pod koniec lat 50 jednak nie odbudowano go w oryginale.  Z uwagi na zły stan techniczny  zamknięty ponownie  dla ruchu w 2000r. Od 2015 r. w remoncie który przerwano w 2019r., gdy konserwator stwierdził, że częściowo zdemontowane i pocięte  przęsła kratownicowe  przekazane przez brytyjczyków do obudowy mostu po wojnie też są   "białymi krukami" w skali Europy. I, pomimo jakiegoś tam konsensusu w sprawie owych przęseł, taki stan trwa do dzisiaj. A po moście jeździć się nie da. Kilka fotek więc od strony Tczewa.








I na dłuższą chwilę parkuję w "Panoramie" z widokiem na most. Mając w pamięci smak janowieckiego tagliatelle z krewetkami z zakopiańskiej eskapady i pomny raciborskich podgrzybkowych rewolucji zamawiam krewetki.

Niestety,   smak nie został na języku jak tego z "Czarnej Damy". Ale przynajmniej nic nie zalegało w żołądku.
Jeszcze kawusia i dalej w drogę. Za kilka kilometrów przejeżdżam przez Wisłę. Fota mostu z mostu 4,5km dalej.

I mknę do Lisewa Malborskiego na drugi przyczółek.

Z wałów Wisły fajny widok na Tczew.

i most od drugiej strony.

Niestety zamknięte na cztery spusty. Chociaż wujek google o tym nie wie i nieco tym zirytował parę  niemieckich rowerowych globtroterów ostro szukających  przejścia.


Tczewskie mosty.

Czas w drogę.  W Lisewie Malborskim rzucam jeszcze okiem na średniowieczny kościół z 1350r

i pomykam lokalnymi asfaltami przez żuławskie wioski.

Mijam Boręty ze skromnym kościółkiem i ruinami kościoła ewangelickiego.



i Palczewo ze swoim  holendrem.



W Nowej Cerkwi kolejny dom podcieniowy

i zaraz za wioską wskakuję na ddr-kę w śladzie dawnej kolei wąskotorowej linii Nowy Dwór Gdański- Lichnowy. Jak widać tu też postarano się o pokolejowe pamiątki. Plusik.
W Ostaszewie wstępuję na jeszcze jedne ruiny kościoła  a szlak kolejowy opuszczam w Jezierniku. I tu żałuję, że nie pociągnąłem tą trasą bo na "niby" skrócie wpakowałem się w jakąś gruntową rozjechaną  drogę wśród zaoranych pól i dobrych kilka kilometrów musiałem się turlać z prędkością pieszego. Dotaczam się w końcu do głównej drogi na Nowy Dwór. Od razu w oczy rzuca się kolejny gotycki kościółek. Jak doczytałem również z 1350r.

Krótka wizyta w sklepie na uzupełnienie płynów i obrzeżami Nowego Dworu Gdańskiego na R10 wzdłuż rzeki Tugi. Klimat diametralnie inny ale rewelacyjny odcinek. I tak jakby  pomorscy projektanci zapomnieli o barierkach bo ani na wałach ani tutaj  takowych nie kojarzę.

R10 na rzeką Tugą (albo Tują  - różne nazwy na mapach)
W Żelichowie mijam pozostałości po cmentarzu mennoickim - ledwo kilka przewróconych stelli i ślady po nagrobkach. Za chwilę w  Żelichowie-Cyganku cerkiew grekokatolicka jakoś zupełnie do cerkwi niepodobna, przynajmniej z zewnątrz.
kawałeczek jeszcze nad rzeką
i do Małego Holendra.

Można tu zjeść kilka regionalnych potraw a i uraczyć się rakami też można. (P.S. babka ziemniaczana mi nie smakowała). Ale przede wszystkim zajrzeć do wnętrza domu podcieniowego.
Obok domu podcieniowego  zabytkowy cmentarz mennonicko-luterański zwany cmentarzem 11 wsi, założony w 1639 roku.

Obecnie utworzone jest tu również lapidarium z płyt nagrobnych przeniesionych z wspomnianego  cmentarza w Żelichowie. Wracam nad Tugę. Świetny klimat na spokojne, popołudniowe kręcenie.



Raz po jednej, raz po drugiej



I tak do Tujska. Później nieciekawy kawałek nad Szkarpawą do Rybiny  i  DW do Stegny. Za dużo jak na jeden dzień.
Na koniec jeszcze mały spektakl z wieczornego spaceru na plażę. Chyba za to lubię morze.







  • DST 47.02km
  • Teren 33.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 20.30km/h
  • VMAX 40.32km/h
  • HRmax 194 (110%)
  • HRavg 117 ( 66%)
  • Kalorie 1323kcal
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na przekop

Poniedziałek, 12 sierpnia 2024 · dodano: 12.10.2024 | Komentarze 4

Urlopowo. Szlakiem R10 (bo w sumie innej możliwości nie ma - chyba że ruchliwą DW na dodatek w przebudowie) ze Stegny na przekop Mierzei Wiślanej.

Przekop Mierzei WIślanej
Na razie wygląda bardziej na produkt turystyczny niż "cud gospodarczy". Punkty widokowe, pełny parking samochodów,  spacerowiczów sporo. I nic nie płynie.



Wyjście w morze





I w sumie tyle. Przy okazji kilka kilometrów dalej odnaleźć kamień graniczny Wolnego Miasta Gdańsk. Miał być główny ale po drodze trafiły się jeszcze dwa pośrednie.

I główny



Na razie ta R10 tylko lasem więc, mimo późnej pory kawałeczek  w stronę Krynicy i fajny odcinek z widokiem na morze.

I czas na powrót.

Atrakcyjniej wygląda nocą  ale dalej nic nie płynie.




Za wiele roboty to tu na razie nie mają

No proszę, da się się oznakować objazdy?


  • DST 105.71km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:43
  • VAVG 18.49km/h
  • VMAX 47.52km/h
  • HRmax 216 (122%)
  • HRavg 124 ( 70%)
  • Kalorie 3810kcal
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Za Odrę

Sobota, 6 lipca 2024 · dodano: 08.10.2024 | Komentarze 4

Z Kędzierzyna-Koźla do Raciborza i z powrotem. Jakoś tak znowu późny wyjazd ale sobota wolna więc bez znaczenia o której wrócę. Nowe tereny więc miejscówek sporo i ledwo co się wyrobiłem przed nocą. Parkuję w Koźlu, już po po lewej stronie Odry - fajny parking na bazę wypadową.  Przez Koźle bez zwiedzania - na początek jadę do Większyc. Fajny pałacyk - obecnie restauracja.




Zabudowa około pałacowa tez odnowiona, jest na czym oko zawiesić.

Wracam kawałek i wjeżdżam na drogę rowerową śladem dawnej kolei z Kędzierzyna do Opawy. Ale aż tak dobrze nie jest, droga rowerowa jest tylko do Polskiej Cerekwi.

Ledwo po kilku kilometrach fajne miejsce odpoczynkowe. Odnowiony budynek dworca, placyk zabaw, miejsce do odpoczynku tylko kawy nie ma gdzie wypić :(.

Jeszcze się dobrze nie rozpędziłem a już kolejna stacja- Długomiłowice. Tu dworzec w trakcie remontu

Plac zabaw, wiaty, siłownia - jest co robić w trakcie odpoczynku od roweru.



Oprócz granic administracyjnych nic się nie zmienia

Odbijam lekko do Steblowa obejrzeć pałac.




Jeden z mniej atrakcyjnych ale miejscówka odhaczona. Przejeżdżam na druga stronę ścieżki do Zakrzowa, niestety tutaj pałac w rękach prywatnych i niby furtka uchylona ale tabliczki na bramie o zakazie wstępu. Nie będę komuś na prywatne podwórko właził więc wracam na ścieżkę. W Polskiej Cerekwi  kończę podróż szlakiem kolejowym

Kolejowa wieża ciśnień w Polskiej Cerekwi. I na zamek.
Zamek  z połowy XVIw. rodziny von Oppersdorff . w Polskiej Cerekwi





Spalony w 1945r., odbudowany w latach 2007-2014, parter  służy mieszkańcom jako biblioteka i Sala Ślubów
Obok budynek bramny



Z Polskiej Cerekwi pakuję się w jakiś gruntowy skrót, później marnym asfaltem w kierunku Wronina

Dogrzewa nieźle w tej kotlince,

Za Wroninem asfalt zdecydowanie lepszy

I dojeżdżam do Modzurowa. Pałac też niestety niedostępny. Z braku laku tylko taka moja fanaberia czyli stary słupek drogowy.

Teraz zaryzykowałem do Jastrzębia, mimo że w opisach pałac również w rękach prywatnych. Niestety potwierdziło się, dostępu brak. Więc do Krowiarek. Po drodze kolejna fanaberia- stary słupek drogowskazowy. Słupek może i nieciekawy ale swoją historię ma https://www.eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=... .



Jedna z niewielu szutrówek w dniu dzisiejszym. I Krowiarki. Też ogrodzone ale przynajmniej widać sporą część.

Było na bogato





Budynek bramny

Folwarczna gorzelnia. Chwila odpoczynku w miejscowym parku i lecę w kierunku Raciborza

Do Gamowa. I Strzybnik. Pałac w ruinie, zarośnięty na maxa ale budynki folwarczne dało się ogarnąć. Na początek spichlerz gigant - stan prawie idealny, w użytkowaniu jakiegoś lokalnego gospodarstwa rolnego.





Kolumna zegarowa folwarku w Strzybniku
I kuźnia. Wymaga już zdecydowanych działań naprawczych.












W tym samym budynku stajnie



Dość łażenia, teraz do Rudnika. Pałac też w ruinie, teren wokół odkrzaczony, może ktoś się szykuje do odbudowy. Z Rudnika jakimś marnym szutrowo-gruntowym skrótem   do Raciborza.
Wizyta na rynku, szybki obiad i na zamek.

Dość szybko ogarnięte tematy, słoneczko już nisko a jeszcze kawał drogi powrotnej.
W Łubowicach wstępuje pod ruiny pałacu rodu Eichendorffów.

I niestety chyba temperatura i ruszenie zaraz po obiedzie na dobre mi nie wyszło. Samopoczucie zdecydowanie słabe, wypijam pół litra coli na trawienie i siedzę z dobre pół godziny pod domem pamięci Eichendorffów. Jest dobrze, lecę dalej.


Sławików był po drodze. Ruiny pałacu bardzo efektowne, warto tu wrócić pozwiedzać szerzej, dzisiaj tylko fotki zza ogrodzenia.









Zaraz za Sławikowem fajny punkt widokowy

Teraz z górki i mknę już doliną Odry do Kędzierzyna-Koźla.
Ciężko odpuścić zwiedzanie miasta ale słońce już za horyzontem więc tylko przejazd przez rynek i krótka wizyta na zamku.
I na parking. Na koniec jeszcze fotka wieczornej Odry.




  • DST 75.44km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 15.40km/h
  • VMAX 47.52km/h
  • HRmax 152 ( 86%)
  • HRavg 88 ( 50%)
  • Kalorie 2055kcal
  • Podjazdy 727m
  • Sprzęt Unibike Viper GTS
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlak Orlich Gniazd etap 3 - finisz

Poniedziałek, 24 czerwca 2024 · dodano: 01.10.2024 | Komentarze 2

Ostatni etap szlaku, według mnie najmniej atrakcyjny.  A może po prostu za mało rozeznany turystycznie.  Ogólnie dużo lasów, później przedmieściami Krakowa. Orle Gniazda tylko dwa jeśli liczyć Wawel.

Zamek Tenczyn w Rudnie
Rankiem od razu sprawdzamy czy rowery stoją ;). Stoją, zresztą kto by się pokusił o takie rupiecie :)

Na początek ładny, drewniany kościółek w Paczółtowicach później Doliną Eliaszówki do Krzeszowic. Skiepściłem bo można było poeksplorować nieco rejon klasztoru w Czernej a jakoś tak pognaliśmy do tych Krzeszowic.
W Krzeszowicach pałac Potockich

i Brama Zwierzyniecka

I do Rudna na Zamek Tenczyn. Byłem tu jakoś ze 20 lat temu,niby coś tam się odbudowało ale jak na dwadzieścia lat wielkiej różnicy nie ma. Niemniej warto odwiedzić. I z ciekawostek zamek stoi na stożku wygasłego wulkanu, także nie wrzeszczeć podczas zwiedzania co by się nie obudził.

Pozwiedzaliśmy wewnątrz zamku,



Całkiem spore ruiny, nie dziwne, że w czasach świetności konkurował z Wawelem.

Widoki na okolicę  również świetne

Można dostrzec nawet, o ile się nie mylę, Klasztor Kamedułów na Bielanach (na horyzoncie, 2 wzgórze od lewej). Czyli Kraków już w zasięgu wzroku.

Zjeżdżamy drugą stroną wzgórza i wracamy na szlak zagłębiając się w lasy. Śmigamy dobrych kilka kilometrów świetną leśną asfaltówką, później niegorszym szuterkiem. Może atrakcji niewiele ale przyjemność z jazdy jest.
Szymon wypatruje drogowskaz na punkt widokowy. Cóż, na bezrybiu i rak ryba. Jedziemy.  Ścieżką przez las. I jest, nawet jeśli to tylko rak to godzien królewskiego stołu. Świetny widok na Dolinę Nielepicką.

i Rów Krzeszowicki



Zjeżdżamy stromą ale marną ścieżką do doliny ale najgorszy był chyba podjazd z Brzoskwini do Kleszczowa drogą "Na Hektary". Trudno to nawet nazwać drogą, na szczęście to ledwo kilkaset metrów. Dalej przez Las Zabierzowski i już przedmieścia Krakowa. Czasu sporo w zapasie więc nieplanowanie odbijamy pooglądć podchodzące do lądowania na Balicach samoloty.

Jeszcze kilka kilometrów i na obrzeżu krakowskich Błoni  docieramy do końca szlaku.

DDR-ką nad Rudawą docieramy do Bulwarów i przetaczamy się ładny kawałek po obu stronach Wisły z widokiem na Wawel











Przetaczamy się na rynek, ludzi sporo, kręcenie się tu rowerem za wielkiego sensu nie ma. Czasu jeszcze chwila więc rundka po krakowskich DDR-kach i na dworzec.
I może krótkie podsumowanie - bardzo atrakcyjny turystycznie szlak, naprawdę warto się wybrać. Oznakowanie bardzo dobre, praktycznie da radę i bez wspomagaczy elektronicznych. Nawierzchnie głównie  asfaltowe  i szutrowe z niewielką domieszką dróg gruntowych i leśnych, tak naprawdę po 3 miesiącach z negatywów pamiętam tylko okolice Olkusza i zjazd i podjazd w okolicach Brzoskwini. Krótko mówiąc nie zawiodłem się. Polecam.