Info
Ten blog rowerowy prowadzi wowa113 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 31436.74 kilometrów w tym 6707.24 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.72 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń1 - 6
- 2024, Grudzień5 - 16
- 2024, Listopad2 - 8
- 2024, Październik10 - 11
- 2024, Wrzesień10 - 12
- 2024, Sierpień9 - 14
- 2024, Lipiec10 - 10
- 2024, Czerwiec25 - 28
- 2024, Maj18 - 26
- 2024, Kwiecień25 - 33
- 2024, Marzec18 - 10
- 2024, Luty15 - 18
- 2024, Styczeń1 - 6
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik8 - 14
- 2023, Wrzesień2 - 4
- 2023, Sierpień7 - 29
- 2023, Lipiec14 - 22
- 2023, Czerwiec12 - 25
- 2023, Maj9 - 5
- 2023, Kwiecień8 - 8
- 2023, Marzec9 - 12
- 2023, Luty2 - 2
- 2023, Styczeń2 - 5
- 2022, Listopad2 - 6
- 2022, Październik8 - 6
- 2022, Wrzesień7 - 6
- 2022, Sierpień8 - 16
- 2022, Lipiec13 - 24
- 2022, Czerwiec8 - 6
- 2022, Maj9 - 28
- 2022, Kwiecień7 - 4
- 2022, Marzec8 - 5
- 2022, Luty6 - 19
- 2022, Styczeń3 - 4
- 2021, Grudzień3 - 2
- 2021, Listopad6 - 6
- 2021, Październik6 - 20
- 2021, Wrzesień8 - 4
- 2021, Sierpień8 - 7
- 2021, Lipiec12 - 3
- 2021, Czerwiec8 - 12
- 2021, Maj11 - 20
- 2021, Kwiecień8 - 2
- 2021, Marzec8 - 12
- 2021, Luty4 - 4
- 2021, Styczeń4 - 6
- 2020, Grudzień5 - 6
- 2020, Listopad6 - 2
- 2020, Październik9 - 6
- 2020, Wrzesień8 - 4
- 2020, Sierpień9 - 5
- 2020, Lipiec12 - 4
- 2020, Czerwiec14 - 5
- 2020, Maj7 - 2
- 2020, Kwiecień7 - 0
- 2020, Marzec6 - 0
- 2020, Luty4 - 0
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 0
- 2019, Wrzesień6 - 0
- 2019, Sierpień3 - 0
- 2019, Lipiec5 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj7 - 0
- 2019, Kwiecień2 - 0
- 2019, Marzec6 - 0
- 2019, Luty3 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad3 - 0
- 2018, Październik5 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień5 - 0
- 2018, Lipiec9 - 0
- 2018, Czerwiec7 - 0
- 2018, Maj8 - 0
- 2018, Kwiecień9 - 0
- 2018, Marzec5 - 0
- 2018, Luty3 - 0
- 2018, Styczeń2 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad2 - 0
- 2017, Październik1 - 2
- 2017, Wrzesień5 - 0
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 0
- 2017, Maj5 - 0
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Marzec3 - 0
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień3 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Czerwiec1 - 0
- 2016, Maj1 - 0
- 2016, Marzec1 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec3 - 0
- 2015, Maj4 - 0
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec2 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień3 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec3 - 0
- 2014, Maj1 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
historycznie
Dystans całkowity: | 14247.82 km (w terenie 2651.71 km; 18.61%) |
Czas w ruchu: | 763:08 |
Średnia prędkość: | 18.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.92 km/h |
Suma podjazdów: | 90970 m |
Maks. tętno maksymalne: | 217 (123 %) |
Maks. tętno średnie: | 129 (73 %) |
Suma kalorii: | 447851 kcal |
Liczba aktywności: | 202 |
Średnio na aktywność: | 70.53 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 122.75km
- Teren 5.00km
- Czas 06:08
- VAVG 20.01km/h
- VMAX 33.12km/h
- HRmax 168 ( 95%)
- HRavg 116 ( 65%)
- Kalorie 3864kcal
- Podjazdy 182m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Żuławy ride
Środa, 14 sierpnia 2024 · dodano: 04.11.2024 | Komentarze 4
Żuławy. Mocno turystycznie. Nowe, inne, nie mniej ciekawe. Domy podcieniowe, wiatraki, świetny most w Tczewie oraz sporo klimatów sakralnych różnych wyznań. Atrakcjami obdzielić można niejedną wyprawę.Ze Stegny ruszam trasą R10 w kierunku Mikoszewa
gdzie odbijam na WTR po prawobrzeżnym wale Wisły
Po kilku kilometrach DDR-ka się kończy i zjeżdżam na pierwsze atrakcje typowe dla Żuław
Wiatrak koźlak w Drewnicy. Widoczne ślady renowacji, wygląda jednak jakby zostawił ktoś tą renowację z dnia na dzień i zapomniał o wiatraku.
Wiatrak w Drewnicy
I za chwilę Żuławki. Wieś o długiej historii, założona przez Zakon Krzyżacki. Główne zabytki czyli domy podcieniowe z przełomu XVII/XIX w. to jednak pamiątka po Mennoitach sprowadzonych tu w XVI w. przez ówczesnego dzierżawcę wsi.
Dom podcieniowy w Żuławkach.
Dom podcieniowy w Żuławkach
Zdobienia domów podcieniowych
Dom podcieniowy w Żuławkach. Za Żuławkami przeskakuję przez most na dawnej DK7 na lewy brzeg Wisły i znowu fajną DDR-ką po wałach ciągnę do Steblewa
Ruiny kuszą, zresztą na wprost to ledwo wydeptana ścieżka na wale a wolę dzisiaj drogami.
Jedno z niewielu żuławskich jeziorek.
I Steblewo. Domu podcieniowego oczywiście nie pomijam.
Ale to ruiny robią większe wrażenie, w sumie nie dziwne, był to największy gotycki kościół na Żuławach.
Ruiny kościoła z przełomu XIV/XV w. Początkowo katolicki, od 1584r ewangelicki, spalony prawdopodobnie przez armię radziecką w 1945r.
I teraz już do Tczewa. Zwiedzanie jako takie odpuściłem chociaż kilka fajnych miejscówek by się znalazło. Ogarnięty tylko wiatrak
i fajny mural na starówce.
I na bulwary nad Wisłą. Pozycja obowiązkowa- most z 1857r. Początkowo kolejowy, później, po wybudowaniu obok drugiego mostu kolejowego przebudowany na drogowy. W ówczesnych czasach najdłuższy most w Europie. Niewiele już zostało z oryginału - ledwo 4 wieżyczki z 14 i 3 przęsła z 6. Srogo pokiereszowany na początku II wojny przez polskich saperów, po wojnie ruch docelowo przywrócono dopiero pod koniec lat 50 jednak nie odbudowano go w oryginale. Z uwagi na zły stan techniczny zamknięty ponownie dla ruchu w 2000r. Od 2015 r. w remoncie który przerwano w 2019r., gdy konserwator stwierdził, że częściowo zdemontowane i pocięte przęsła kratownicowe przekazane przez brytyjczyków do obudowy mostu po wojnie też są "białymi krukami" w skali Europy. I, pomimo jakiegoś tam konsensusu w sprawie owych przęseł, taki stan trwa do dzisiaj. A po moście jeździć się nie da. Kilka fotek więc od strony Tczewa.
I na dłuższą chwilę parkuję w "Panoramie" z widokiem na most. Mając w pamięci smak janowieckiego tagliatelle z krewetkami z zakopiańskiej eskapady i pomny raciborskich podgrzybkowych rewolucji zamawiam krewetki.
Niestety, smak nie został na języku jak tego z "Czarnej Damy". Ale przynajmniej nic nie zalegało w żołądku.
Jeszcze kawusia i dalej w drogę. Za kilka kilometrów przejeżdżam przez Wisłę. Fota mostu z mostu 4,5km dalej.
I mknę do Lisewa Malborskiego na drugi przyczółek.
Z wałów Wisły fajny widok na Tczew.
i most od drugiej strony.
Niestety zamknięte na cztery spusty. Chociaż wujek google o tym nie wie i nieco tym zirytował parę niemieckich rowerowych globtroterów ostro szukających przejścia.
Tczewskie mosty.
Czas w drogę. W Lisewie Malborskim rzucam jeszcze okiem na średniowieczny kościół z 1350r
i pomykam lokalnymi asfaltami przez żuławskie wioski.
Mijam Boręty ze skromnym kościółkiem i ruinami kościoła ewangelickiego.
i Palczewo ze swoim holendrem.
W Nowej Cerkwi kolejny dom podcieniowy
i zaraz za wioską wskakuję na ddr-kę w śladzie dawnej kolei wąskotorowej linii Nowy Dwór Gdański- Lichnowy. Jak widać tu też postarano się o pokolejowe pamiątki. Plusik.
W Ostaszewie wstępuję na jeszcze jedne ruiny kościoła a szlak kolejowy opuszczam w Jezierniku. I tu żałuję, że nie pociągnąłem tą trasą bo na "niby" skrócie wpakowałem się w jakąś gruntową rozjechaną drogę wśród zaoranych pól i dobrych kilka kilometrów musiałem się turlać z prędkością pieszego. Dotaczam się w końcu do głównej drogi na Nowy Dwór. Od razu w oczy rzuca się kolejny gotycki kościółek. Jak doczytałem również z 1350r.
Krótka wizyta w sklepie na uzupełnienie płynów i obrzeżami Nowego Dworu Gdańskiego na R10 wzdłuż rzeki Tugi. Klimat diametralnie inny ale rewelacyjny odcinek. I tak jakby pomorscy projektanci zapomnieli o barierkach bo ani na wałach ani tutaj takowych nie kojarzę.
R10 na rzeką Tugą (albo Tują - różne nazwy na mapach)
W Żelichowie mijam pozostałości po cmentarzu mennoickim - ledwo kilka przewróconych stelli i ślady po nagrobkach. Za chwilę w Żelichowie-Cyganku cerkiew grekokatolicka jakoś zupełnie do cerkwi niepodobna, przynajmniej z zewnątrz.
kawałeczek jeszcze nad rzeką
i do Małego Holendra.
Można tu zjeść kilka regionalnych potraw a i uraczyć się rakami też można. (P.S. babka ziemniaczana mi nie smakowała). Ale przede wszystkim zajrzeć do wnętrza domu podcieniowego.
Obok domu podcieniowego zabytkowy cmentarz mennonicko-luterański zwany cmentarzem 11 wsi, założony w 1639 roku.
Obecnie utworzone jest tu również lapidarium z płyt nagrobnych przeniesionych z wspomnianego cmentarza w Żelichowie. Wracam nad Tugę. Świetny klimat na spokojne, popołudniowe kręcenie.
Raz po jednej, raz po drugiej
I tak do Tujska. Później nieciekawy kawałek nad Szkarpawą do Rybiny i DW do Stegny. Za dużo jak na jeden dzień.
Na koniec jeszcze mały spektakl z wieczornego spaceru na plażę. Chyba za to lubię morze.
Kategoria 100 plus, gdzieś tam, historycznie, Szlaki rowerowe
- DST 47.02km
- Teren 33.00km
- Czas 02:19
- VAVG 20.30km/h
- VMAX 40.32km/h
- HRmax 194 (110%)
- HRavg 117 ( 66%)
- Kalorie 1323kcal
- Podjazdy 246m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Na przekop
Poniedziałek, 12 sierpnia 2024 · dodano: 12.10.2024 | Komentarze 4
Urlopowo. Szlakiem R10 (bo w sumie innej możliwości nie ma - chyba że ruchliwą DW na dodatek w przebudowie) ze Stegny na przekop Mierzei Wiślanej.Przekop Mierzei WIślanej
Na razie wygląda bardziej na produkt turystyczny niż "cud gospodarczy". Punkty widokowe, pełny parking samochodów, spacerowiczów sporo. I nic nie płynie.
Wyjście w morze
I w sumie tyle. Przy okazji kilka kilometrów dalej odnaleźć kamień graniczny Wolnego Miasta Gdańsk. Miał być główny ale po drodze trafiły się jeszcze dwa pośrednie.
I główny
Na razie ta R10 tylko lasem więc, mimo późnej pory kawałeczek w stronę Krynicy i fajny odcinek z widokiem na morze.
I czas na powrót.
Atrakcyjniej wygląda nocą ale dalej nic nie płynie.
Za wiele roboty to tu na razie nie mają
No proszę, da się się oznakować objazdy?
Kategoria gdzieś tam, historycznie, Szlaki rowerowe
- DST 105.71km
- Teren 5.00km
- Czas 05:43
- VAVG 18.49km/h
- VMAX 47.52km/h
- HRmax 216 (122%)
- HRavg 124 ( 70%)
- Kalorie 3810kcal
- Podjazdy 650m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Za Odrę
Sobota, 6 lipca 2024 · dodano: 08.10.2024 | Komentarze 4
Z Kędzierzyna-Koźla do Raciborza i z powrotem. Jakoś tak znowu późny wyjazd ale sobota wolna więc bez znaczenia o której wrócę. Nowe tereny więc miejscówek sporo i ledwo co się wyrobiłem przed nocą. Parkuję w Koźlu, już po po lewej stronie Odry - fajny parking na bazę wypadową. Przez Koźle bez zwiedzania - na początek jadę do Większyc. Fajny pałacyk - obecnie restauracja.Zabudowa około pałacowa tez odnowiona, jest na czym oko zawiesić.
Wracam kawałek i wjeżdżam na drogę rowerową śladem dawnej kolei z Kędzierzyna do Opawy. Ale aż tak dobrze nie jest, droga rowerowa jest tylko do Polskiej Cerekwi.
Ledwo po kilku kilometrach fajne miejsce odpoczynkowe. Odnowiony budynek dworca, placyk zabaw, miejsce do odpoczynku tylko kawy nie ma gdzie wypić :(.
Jeszcze się dobrze nie rozpędziłem a już kolejna stacja- Długomiłowice. Tu dworzec w trakcie remontu
Plac zabaw, wiaty, siłownia - jest co robić w trakcie odpoczynku od roweru.
Oprócz granic administracyjnych nic się nie zmienia
Odbijam lekko do Steblowa obejrzeć pałac.
Jeden z mniej atrakcyjnych ale miejscówka odhaczona. Przejeżdżam na druga stronę ścieżki do Zakrzowa, niestety tutaj pałac w rękach prywatnych i niby furtka uchylona ale tabliczki na bramie o zakazie wstępu. Nie będę komuś na prywatne podwórko właził więc wracam na ścieżkę. W Polskiej Cerekwi kończę podróż szlakiem kolejowym
Kolejowa wieża ciśnień w Polskiej Cerekwi. I na zamek.
Zamek z połowy XVIw. rodziny von Oppersdorff . w Polskiej Cerekwi
Spalony w 1945r., odbudowany w latach 2007-2014, parter służy mieszkańcom jako biblioteka i Sala Ślubów
Obok budynek bramny
Z Polskiej Cerekwi pakuję się w jakiś gruntowy skrót, później marnym asfaltem w kierunku Wronina
Dogrzewa nieźle w tej kotlince,
Za Wroninem asfalt zdecydowanie lepszy
I dojeżdżam do Modzurowa. Pałac też niestety niedostępny. Z braku laku tylko taka moja fanaberia czyli stary słupek drogowy.
Teraz zaryzykowałem do Jastrzębia, mimo że w opisach pałac również w rękach prywatnych. Niestety potwierdziło się, dostępu brak. Więc do Krowiarek. Po drodze kolejna fanaberia- stary słupek drogowskazowy. Słupek może i nieciekawy ale swoją historię ma https://www.eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=... .
Jedna z niewielu szutrówek w dniu dzisiejszym. I Krowiarki. Też ogrodzone ale przynajmniej widać sporą część.
Było na bogato
Budynek bramny
Folwarczna gorzelnia. Chwila odpoczynku w miejscowym parku i lecę w kierunku Raciborza
Do Gamowa. I Strzybnik. Pałac w ruinie, zarośnięty na maxa ale budynki folwarczne dało się ogarnąć. Na początek spichlerz gigant - stan prawie idealny, w użytkowaniu jakiegoś lokalnego gospodarstwa rolnego.
Kolumna zegarowa folwarku w Strzybniku
I kuźnia. Wymaga już zdecydowanych działań naprawczych.
W tym samym budynku stajnie
Dość łażenia, teraz do Rudnika. Pałac też w ruinie, teren wokół odkrzaczony, może ktoś się szykuje do odbudowy. Z Rudnika jakimś marnym szutrowo-gruntowym skrótem do Raciborza.
Wizyta na rynku, szybki obiad i na zamek.
Dość szybko ogarnięte tematy, słoneczko już nisko a jeszcze kawał drogi powrotnej.
W Łubowicach wstępuje pod ruiny pałacu rodu Eichendorffów.
I niestety chyba temperatura i ruszenie zaraz po obiedzie na dobre mi nie wyszło. Samopoczucie zdecydowanie słabe, wypijam pół litra coli na trawienie i siedzę z dobre pół godziny pod domem pamięci Eichendorffów. Jest dobrze, lecę dalej.
Sławików był po drodze. Ruiny pałacu bardzo efektowne, warto tu wrócić pozwiedzać szerzej, dzisiaj tylko fotki zza ogrodzenia.
Zaraz za Sławikowem fajny punkt widokowy
Teraz z górki i mknę już doliną Odry do Kędzierzyna-Koźla.
Ciężko odpuścić zwiedzanie miasta ale słońce już za horyzontem więc tylko przejazd przez rynek i krótka wizyta na zamku.
I na parking. Na koniec jeszcze fotka wieczornej Odry.
Kategoria 100 plus, gdzieś tam, historycznie, w opolskie
- DST 75.44km
- Teren 15.00km
- Czas 04:54
- VAVG 15.40km/h
- VMAX 47.52km/h
- HRmax 152 ( 86%)
- HRavg 88 ( 50%)
- Kalorie 2055kcal
- Podjazdy 727m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Orlich Gniazd etap 3 - finisz
Poniedziałek, 24 czerwca 2024 · dodano: 01.10.2024 | Komentarze 2
Ostatni etap szlaku, według mnie najmniej atrakcyjny. A może po prostu za mało rozeznany turystycznie. Ogólnie dużo lasów, później przedmieściami Krakowa. Orle Gniazda tylko dwa jeśli liczyć Wawel.Zamek Tenczyn w Rudnie
Rankiem od razu sprawdzamy czy rowery stoją ;). Stoją, zresztą kto by się pokusił o takie rupiecie :)
Na początek ładny, drewniany kościółek w Paczółtowicach później Doliną Eliaszówki do Krzeszowic. Skiepściłem bo można było poeksplorować nieco rejon klasztoru w Czernej a jakoś tak pognaliśmy do tych Krzeszowic.
W Krzeszowicach pałac Potockich
i Brama Zwierzyniecka
I do Rudna na Zamek Tenczyn. Byłem tu jakoś ze 20 lat temu,niby coś tam się odbudowało ale jak na dwadzieścia lat wielkiej różnicy nie ma. Niemniej warto odwiedzić. I z ciekawostek zamek stoi na stożku wygasłego wulkanu, także nie wrzeszczeć podczas zwiedzania co by się nie obudził.
Pozwiedzaliśmy wewnątrz zamku,
Całkiem spore ruiny, nie dziwne, że w czasach świetności konkurował z Wawelem.
Widoki na okolicę również świetne
Można dostrzec nawet, o ile się nie mylę, Klasztor Kamedułów na Bielanach (na horyzoncie, 2 wzgórze od lewej). Czyli Kraków już w zasięgu wzroku.
Zjeżdżamy drugą stroną wzgórza i wracamy na szlak zagłębiając się w lasy. Śmigamy dobrych kilka kilometrów świetną leśną asfaltówką, później niegorszym szuterkiem. Może atrakcji niewiele ale przyjemność z jazdy jest.
Szymon wypatruje drogowskaz na punkt widokowy. Cóż, na bezrybiu i rak ryba. Jedziemy. Ścieżką przez las. I jest, nawet jeśli to tylko rak to godzien królewskiego stołu. Świetny widok na Dolinę Nielepicką.
i Rów Krzeszowicki
Zjeżdżamy stromą ale marną ścieżką do doliny ale najgorszy był chyba podjazd z Brzoskwini do Kleszczowa drogą "Na Hektary". Trudno to nawet nazwać drogą, na szczęście to ledwo kilkaset metrów. Dalej przez Las Zabierzowski i już przedmieścia Krakowa. Czasu sporo w zapasie więc nieplanowanie odbijamy pooglądć podchodzące do lądowania na Balicach samoloty.
Jeszcze kilka kilometrów i na obrzeżu krakowskich Błoni docieramy do końca szlaku.
DDR-ką nad Rudawą docieramy do Bulwarów i przetaczamy się ładny kawałek po obu stronach Wisły z widokiem na Wawel
Przetaczamy się na rynek, ludzi sporo, kręcenie się tu rowerem za wielkiego sensu nie ma. Czasu jeszcze chwila więc rundka po krakowskich DDR-kach i na dworzec.
I może krótkie podsumowanie - bardzo atrakcyjny turystycznie szlak, naprawdę warto się wybrać. Oznakowanie bardzo dobre, praktycznie da radę i bez wspomagaczy elektronicznych. Nawierzchnie głównie asfaltowe i szutrowe z niewielką domieszką dróg gruntowych i leśnych, tak naprawdę po 3 miesiącach z negatywów pamiętam tylko okolice Olkusza i zjazd i podjazd w okolicach Brzoskwini. Krótko mówiąc nie zawiodłem się. Polecam.
Kategoria 50 plus, grupowe, historycznie, Małopolska, Szlaki rowerowe, wyprawy i wyprawki
- DST 94.16km
- Teren 29.00km
- Czas 05:46
- VAVG 16.33km/h
- VMAX 53.28km/h
- HRmax 187 (106%)
- HRavg 106 ( 60%)
- Kalorie 3668kcal
- Podjazdy 1154m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Orlich Gniazd etap 2
Niedziela, 23 czerwca 2024 · dodano: 27.09.2024 | Komentarze 6
Zbieramy się bez szczególnego pośpiechu. Fajnymi asfaltami lecimy do Kromołowa gdzie wstępujemy na źródła Warty. Dalej do Podzamcza na Zamek Ogrodzieniec. Tu zatrzymujemy się na dłużej - zwiedzamy zamek,i trochę łazimy dookoła.
Rzut oka jeszcze na gród na Górze Birów ale tylko z daleka.
Można spędzić tu i cały dzień jednak czas lecieć.
W Ryczowie odbijamy do ruiny stanicy. Niewiele z niej zostało. Pod Złożeniec spora górka, ale po asfalcie więc sprawnie się uporaliśmy. Zamek Pilcza w Smoleniu po raz trzeci pominięty. Może kiedyś. Wstępujemy za to do Jaskini Zegarowej i Jasnej i na Skały Zegarowe.
Jaskinia Jasna
Jaskinia Jasna
Podoba mi się ta miejscóweczka, Szymon też sobie chwalił.
Dalej Doliną Wodącej trochę słabej drogi, później fajny szuterek, za to mocno pod górę.
W Bydlinie wizyta w ruinach zamku a właściwie późniejszego kościoła. Patrząc na inne zamki- mało atrakcyjne ale zaliczone i nie będą kołatać się po głowie.
Na wzgórzu zamkowym odtworzone okopy i umocnienia legionistów polskich z bitwy pod Krzywopłotami w 1914r. Ciekawa rzecz, szkoda że wcięło mi większość zdjęć z telefonu i fotki nie będzie.
W Jaroszowcu odbijamy ze szlaku na Pustynię Błędowską. Wizyta na Czubatce nie bez kozery tak nazwaną,
później zjazd na pustynię do Róży Wiatrów. Właśnie betonują drogę rowerową na obrzeżu pustyni.
Pustynia Błędowska
Powrót do Kluczy lasem i fajnymi szuterkami. W Kluczach chwila przerwy, w restauracji spora kolejka więc karmimy się kebsami. Ogarniamy nocleg, też od pierwszego strzała i asfaltem wracamy na szlak. Kolejny na tapecie zamek Rabsztyn.
Widoczki z zamku przednie
I tak de facto zabytki na dzień dzisiejszy się skończyły, ostatnie 25 km do noclegu jakieś nieszczególne. Wstępujemy jeszcze na rynek w Olkuszu, jednak nic nie zapadło w pamięć.
Na koniec wyłania nam się jedynie efektowny masyw skalny w Racławicach.
I na nocleg w Paczółtowicach. Tuż obok jedna z Dolinek Krakowskich - Dolina Racławki ale dzisiaj już odpuszczamy.
I taki małe posumowanie. Chyba opinie, iż SOG w śląskim jest zdecydowanie ciekawszy niż w małopolskim mogę potwierdzić. Pod kątem nawierzchni również się pogorszyło - od okolic Jaroszowca kilka odcinków nieutwardzonych gruntówek i dróg leśnych. Aczkolwiek co kto lubi, Szymon sobie trudniejszy teren chwalił, ja już mniej - chyba się starzeję :(. Oznakowanie nadal dobre, jedynie w Olkuszu nieco zamieszania, tam jedyny raz gubimy szlak i trzeba było prostować temat z mapą.
Kategoria 50 plus, grupowe, historycznie, Małopolska, Szlaki rowerowe, wyprawy i wyprawki
- DST 82.05km
- Teren 20.00km
- Czas 04:55
- VAVG 16.69km/h
- VMAX 51.12km/h
- HRmax 184 (104%)
- HRavg 101 ( 57%)
- Kalorie 2776kcal
- Podjazdy 902m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Orlich Gniazd etap 1
Sobota, 22 czerwca 2024 · dodano: 26.09.2024 | Komentarze 8
Ze sporym opóźnieniem na blogu ale jakoś tak czasu albo chęci brak.Znowu akcja dwójkowa i znowu ze szwagrem ale tym razem z Szymonem. Plan na spokojnie, bez spiny, z czasem na pozwiedzanie co ciekawszych miejscówek.
Bobolice
Przed 9 jestem na głównym w Częstochowie i zaczyna lać. Czekam na Szymona, który wysiada na Stradomiu. Z lekka jeszcze pokrapuje jak dociera ale ruszamy.
Nie chce mi się w deszczu szukać kropki z początkiem szlaku więc tylko tablica
Oczywiście na początek pod Jasną Górę.
ale tylko rundka przed Sanktuarium i w drogę. Mimo, że kilka miejscówek zaznaczonych na mapie dopiero w Olsztynie wstępujemy pod zamek. Zwiedzanie odpuszczamy, mamy go już w "portfolio".
Zamek Olsztyn
Z powrotem na szlak i mniej atrakcyjny widok na zamek
Teraz do Złotego Potoku. Po drodze drewniany kościółek w Zrębicach.
Pogoda się zdecydowanie poprawia
W Złotym Potoku objechane atrakcje,
Pałac Raczyńskich
Dworek Zygmunta Krasińskiego
I nie wiem czym karmione ale małże to tu mają sporych rozmiarów
Jednak ani małże (o ile są jadalne) ani nawet sławetne złotopotokowe pstrągi z uwagi na zbyt wczesną porę nie wylądowały na obiadowym stole. Mkniemy więc dalej. Sporo terenem ale całkiem fajnym, trochę skałek, później las. Ścieżkę na Ostrężnik mijamy z rozpędu, nie chce nam się już wracać. Za to wstępujemy na ruiny stanicy w Przewodziszowicach.
Z górki do Żarek i Gościńcem Mirowskim
a jakżeby inaczej - do Mirowa
Zamek Mirów
Zamek w odbudowie, można już jednak wejść na wewnętrzny dziedziniec. Więc leziemy, zawsze to coś nowego aczkolwiek niewiele jeszcze do zwiedzania, ledwo kilka schodów i wewnętrznych tarasów.
Na plus za to, że po kupieniu biletów znowu można przejść skałkami z Mirowa do Bobolic.
Korzystamy więc z możliwości, przynajmniej kawałek z ładnym widokiem na zamek w Mirowie
i za chwilę na zamek w Bobolicach.
Wracamy pod zamek, obiadek w nowej knajpce, bukujemy nocleg pierwszym telefonem, chwila odpoczynku i do Bobolic.
Pokręciliśmy się tylko dookoła zamku
ale bez zwiedzania wnętrz, ja już byłem, Szymon jakoś nie wyrażał wielkiej ochoty. Lecimy więc dalej.
Górę Zborów oglądamy tylko z perspektywy rowerowego siodełka, chwila przy zamku w Morsku z widokiem na Górę Zborów
i na nocleg do Skarżyc. Wieczorkiem jeszcze krótki spacerek na Okiennik Wielki.
A to jutro na rozgrzewkę
Ogólne wrażenia ze szlaku fajne, trochę terenu ale narzekać nie było na co, podjazdy poszły gładko. Oznakowanie jak po sznurku, nawet track niepotrzebny. Mile wspominam.
Kategoria 50 plus, grupowe, historycznie, Małopolska, Szlaki rowerowe, wyprawy i wyprawki
- DST 101.50km
- Teren 46.20km
- Czas 04:48
- VAVG 21.15km/h
- VMAX 38.16km/h
- HRmax 177 (100%)
- HRavg 123 ( 69%)
- Kalorie 2925kcal
- Podjazdy 437m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Koszęcin
Niedziela, 26 maja 2024 · dodano: 30.05.2024 | Komentarze 4
Trochę turystyki, trasa zaplanowana również po nowe kwadraty ze https://www.statshunters.com/. Jednak to chyba nie moja bajka tłuc się po wertepach aby zaliczyć tylko kwartał lasu. Więc może nie "nigdy więcej" ale raczej "po drodze" albo "przy okazji". Znowu sporo szuterków aczkolwiek tym razem niekoniecznie premium. No i pierwsza setka w sezonie.Na początek jednak spotkanie z Rysiem. Znaczy się z Ryszardem. Zbiesił się chyba
a ferajna czeka
I znowu przez lublinieckie lasy.
Do kaletańskiej Drutarni i asfaltem już do Koszęcina.
Drewniany kościółek pomijam, akurat msza odpustowa wiec nie będę przeszkadzał. Przetarabaniłem się miedzy straganami pod wieżę ciśnień
z fajnie zachowanym wodowskazem
Później pod pałac
i okołopałacowe atrakcje
Stanisław Hadyna.
Chciałem podjechać jeszcze pod romantyczna ruinę ale droga w przebudowie i nie pchałem się w błoto. Teraz na Strzebiń zaliczając przyjemne dwa nowe kwadraty
Niestety w Strzebiniu sezon ogórkowy się skończył. Stare Jelcze wylądowały pewnie na złomie, Ikarusa też nie ma więc tylko taka pamiątka pozostała http://wowa113.bikestats.pl/1899204,Przez-lasy-lu...
Do Piasku więc próbując zaliczyć nowe kwadraty. I tu zwątpienie po co zamieniać świetne szutry i przyjemność z jazdy na leśne wertepy. Wybrałem jednak przyjemność. W Piasku też niestety niemiłe zaskoczenie. Zameczek zamknięty na 4 spusty, na sprzedaż. Nie zjem pysznego serniczka z wiśniami.
Można kupić.
Tak jakby pora wracać. Przez Kalety Zieloną
i koło pałacyku myśliwskiego Donnersmarcków
gdzie chwila poszukiwań czegoś do picia bo jakoś wyżłopałem już to co miałem. Na szczęście knajpy czynne więc zimne bezalkoholowe na miejscu, cola i kapka wody na zapas. Do chaty już niedaleko. Więc kawałek Leśno Rajzą przez garbaty
w kierunku Bibieli. Od Brynicy chmurzyska deszczowe z każdej strony, mnie jednak nie dopadło chociaż wracałem już po mokrym.
Kategoria 100 plus, historycznie, lasy lublinieckie
- DST 157.76km
- Teren 15.00km
- Czas 07:36
- VAVG 20.76km/h
- VMAX 44.64km/h
- HRmax 186 (105%)
- HRavg 95 ( 53%)
- Kalorie 2649kcal
- Podjazdy 857m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
DPD
Czwartek, 23 maja 2024 · dodano: 30.05.2024 | Komentarze 2
Zbiorówka z 3 dni. Ogólnie standard, raz tylko powrót przez Piekary Śląskie.Zobaczyć co zostało z zabudowy Szybu Rozalia KWK Siemianowice w Dąbrówce Wielkiej. Niestety, tylko jeden opuszczony ale chyba dość współczesny budynek. Nic ciekawego. Nieopodal kapliczka z figurą św. Barbary przeniesioną właśnie z dawnego szybu Rozalia.
Dalej już tylko militarnie czyli OWŚ.
W Dąbrówce Wielkiej, nomen omen przy ulicy
i pocięta kopuła
i w piekarskim Kamieniu
kolejny ciekawy bo "schowany" w budynku, dawnym Domu Strzelca czyli siedzibie organizacji "Strzelec".
Kategoria DPD, historycznie
- DST 84.25km
- Teren 11.50km
- Czas 03:47
- VAVG 22.27km/h
- VMAX 40.32km/h
- HRmax 168 ( 95%)
- HRavg 113 ( 64%)
- Kalorie 1945kcal
- Podjazdy 557m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Toszka
Niedziela, 19 maja 2024 · dodano: 30.05.2024 | Komentarze 6
Pokluczone przez wioski do Toszka. Wziąłem aparat bez karty więc odechciało mi się focić.Do Jaśkowic
Toszek. Na zamek nie chciało mi się leźć, przysiadłem tylko na chwile na rynku.
Teraz do Ciochowic- nigdy nie zaglądałem bo nieco na uboczy i nigdzie nie po drodze. Trochę ciasno.
W Ciochowicach nie znalazłem nic ciekawego, aczkolwiek wieś z historią
Powrót przez Bycinę. Pałac tak jakby w remoncie. Ciągłym remoncie ale bez widocznych postępów.
Kategoria 50 plus, historycznie
- DST 42.85km
- Czas 02:17
- VAVG 18.77km/h
- VMAX 40.32km/h
- HRmax 156 ( 88%)
- HRavg 105 ( 59%)
- Kalorie 1052kcal
- Podjazdy 361m
- Sprzęt Unibike Viper GTS
- Aktywność Jazda na rowerze
PD przez Nikisz i Sztauwajery
Piątek, 5 kwietnia 2024 · dodano: 09.04.2024 | Komentarze 3
Tak nieco naokoło wdepnąć na Nikiszowiec.Zmieszczę się :)
I wieża ciśnień KWK Wieczorek
I po raz pierwszy przez Dolinę Trzech Stawów
I stara chatka gdzieś w Katowicach
Reszta już nieciekawa. A, i jeszcze ruda w Rudzie
Kategoria DPD, historycznie, po mieście